Prawie cała władza radnych dzielnicy sprowadza się do wyboru Zarządu Dzielnicy. Takie niedemokratyczne i błędne rozwiązanie prawne stawia przed radnymi poważny problem sposobu realizacji nie tylko programu popartego przez wyborców ale także postulatów, które sam radny uzna w toku kadencji za słuszne, ważne i wymagające wykonania. W konsekwencji przyjętych rozwiązań prawnych znaczna część radnych najzwyczajniej nie ma wpływu na funkcjonowanie władz Dzielnicy. Inna część ma taki wpływ ale boi się do tego przyznać przed wyborcami i wziąć odpowiedzialność za wyczyny wybranego przez siebie Zarządu. Wyłożenie prawdy na stół mogłoby mieć negatywny skutek wyborczy - powstaje więc pokusa, by wyborców wprowadzać w błąd.

Ulica, przy której mieszkam, została wiele lat temu elegancko choć nietrwale wyremontowana. Nim chodnik zaczął falować a w asfalcie pojawiły się dziury, naszą uliczką przemaszerowali kolejno trzej radni. Każdy z nich, wskazując na nowe chodniki i świeżo wylany asfalt, wygłosił pean na własną cześć, sprowadzający się do tezy: "Jam to sprawił!" Ta metoda autopromocji, zaczerpnięta od pana Zagłoby, do dziś się świetnie sprawdza albowiem weryfikacja oświadczenia rzekomego autora sukcesu jest praktycznie niemożliwa. Sam zaś fakt wylania asfaltu sugeruje, że jakiś sprawca musiał być i nie ma powodu, żeby nie dać wiary pierwszej osobie przyznającej się do zasługi.

Ponieważ wiarygodność samochwalstwa kolejnych przyznających się do sukcesu radnych jest mniejsza, radni zmuszeni są do wyścigu o pierwszeństwo przypisania sobie zasługi lub - co znacznie lepsze - zareklamowanie się jeszcze przed skutkiem. Pewien włochowski radny uzyskał dostęp do planów remontowych ZGN. Wiedząc, że w miejskiej kamienicy nastąpić ma wymiana okien nawiedzał jej mieszkańców, ściskał dłonie, wręczał wizytówki i "przy okazji" dostrzegając stan okien zapowiadał niezłomną walkę o ich wymianę. Bardzo szybko zainteresowani osobiście przekonywali się o nadzwyczajnej skuteczności radnego albowiem okna - zgodnie z planem - rzeczywiście były wymieniane.

Tu zamykamy listę pewnych metod autopromocji albowiem reklamowanie się przed decyzją o wymianie okien wymaga poniesienia pewnego ryzyka. Bezpieczniej w takiej sytuacji pozorować troskę, a najlepiej stanąć na czele ruchu społecznego zmierzającego do np. wysuszenia uciążliwej kałuży (sic!). Nawet bowiem gdy nie ma najmniejszej możliwości zrealizowania najsłuszniejszego postulatu wyborcy, można przynajmniej udawać, że śmiałym krokiem i z gorącym sercem zmierza się do pożądanego celu. W tej kategorii granice hucpiarstwa wydają się nie istnieć. Wprawdzie żaden z radnych nie podjął jeszcze tematu budowy kosmodromu we Włochach ale byli już tacy, co obiecywali podwyżki rent i emerytur. Na tym tle pozorowanie starania o wysuszenie kałuży na ulicy prywatnej lub nie zarządzanej przez Dzielnice Włochy wydaje się drobnym nadużyciem naiwności wyborców. W dodatku nadużyciem nie pozbawionym rysu szlachetności. Kałuże bowiem rzeczywiście nie powinny utrudniać życia mieszkańców, a na uczciwym powiedzeniu, że sprawa jest poza kompetencjami władz Dzielnicy nie da się przecież zyskać demokratycznego poklasku. Więc w sumie - czemu nie?

Pozorowanie starań o dobro Dzielnicy i mieszkańców trwa więc w najlepsze. Gdy Komisja Rewizyjna ze zmiennym szczęściem obsługiwała rosnące obciążenie skargami mieszkańców, a Komisja Budżetu sprawnie wnikała w propozycje dziwnych zmian w wydatkach Dzielnicy, nie mające nic sensownego do roboty komisje Oświaty, Bezpieczeństwa i Ładu przestrzennego ścigały się o rekord w bezskutecznym lecz pełnym troski "dyskutowaniu problemów" i "podejmowaniu stanowisk". Z troską w głosie plotkowano na wszelkie możliwe tematy, zwłaszcza pozostające poza zakresem kompetencji Rady Dzielnicy Włochy. Kilka miesięcy przed wyborami niektórym radnym z Komisji Oświaty hamulce puściły do tego stopnia, że obiecywali podwyżki pracownikom administracyjnym szkół, mimo że ani Komisja ani nawet Zarząd Dzielnicy nie mają żadnych uprawnień do podjęcia takiej decyzji.

Sama dyskusja w gronie radnych nie przyniesie oczywiście oczekiwanych rezultatów wyborczych. Konieczne jest więc nie tylko odpowiednie wyreklamowanie troski radnego o dobro publiczne ale także ogłoszenie sukcesu tej troski. W tym celu należy zaprosić grono wyborców na dyskusje, a następnie uznać plotkowanie za "debatę publiczną". Stosownego narzędzia agitacji dostarcza Statut Dzielnicy w postaci tzw. "stanowiska". Mało który wyborca zdaje sobie sprawę, że "stanowisko" z definicji nie ma żadnego skutku prawnego i w tym zakresie nie różni się niczym od np. od twórczości poetyckiej. W komisyjnych dyskusjach i w uchwalaniu stanowisk nie ma więc granicy przesady. Rzekomy sukces w rozwiązywaniu problemu napływu ciężarówek z Odolan pewien radny ogłosił trzykrotnie, za każdym razem zbierając na Facebooku liczne like'i i pełne zachwytu komentarze. Nie ważne, że ciężarówki z Odolan jeździły, jeżdżą i jeździć będą - ważne, że ktoś się nad ich jazdą z boleścią pochyla. I - co nie bez znaczenia - ważne, że dostateczne grono wyborców nie dostrzega, że troska jest od początku pozorowana, a cel znajduje się poza prerogatywami władz Dzielnicy.

  1. Strona www.wlochy.waw.pl publikowana jest przez Klub Miłośników Włoch.
  2. Każdy może umieszczać na stronie www.wlochy.waw.pl swoje artykuły, jeśli tożsamość autora będzie znana administracji tej strony i jeśli autor nie narusza swoją publikacją obowiązującego prawa oraz dóbr osobistych innych osób.
  3. Publikacje naruszające obowiązujące prawo lub bezprawnie naruszające dobra osobiste innych osób będą usuwane bezzwłocznie po zawiadomieniu administratora tej strony na adres webmaster@wlochy.waw.pl lub telefonicznie pod numerem (22) 8628418.
  4. Ponadto administracja strony zastrzega sobie prawo do usunięcia każdej publikacji bez wyjaśnienia.
  5. Przez fakt publikacji na tej stronie autor wyraża zgodę na zrekompensowanie wszelkich skutków swojej publikacji wydawcy tej strony oraz zrzeka się majątkowych praw autorskich w zakresie obejmującym publikację na tej stronie.