Kolejne dni procesu byłego burmistrza Włoch nie przyniosły takich rewelacji politycznych jak wcześniejsze oświadczenie oskarżonego Artura W. (Platforma Obywatelska) o współpracy między CBA a Komitetem Wyborczym „Kocham Włochy”. Wyjaśnienia odczytane z kartki przez drugiego oskarżonego Sabriego B. zasadniczo pokrywały się z uroczą historyjką Artura W. o wrzuconej do samochodu pożyczce. Następnie – mimo zaciekłych protestów obrońców – Sąd ujawnił i odczytał zeznania złożone przez tureckiego biznesmena bezpośrednio po aresztowaniu.
Sabri B. - w obecności swoich dwóch obrońców oraz tłumacza – zeznał wówczas, że poznał Artura W. podczas tzw. „Wigilii” organizowanej w 2018 roku w Urzędzie Dzielnicy dla przedsiębiorców zainteresowanych inwestowaniem we Włochach. Pod słowem "Wigilia" normalni ludzie rozumieją dzień poprzedzający katolickie święto Bożego Narodzenia. Tymczasem aktywiści Platformy Obywatelskiej tym samym terminem określają spotkania korupcyjno-zapoznawcze. Artur W. stręczył się bowiem zebranym na „Wigilii” ze swoją „otwartością” oraz gotowością niesienia „pomocy”. Sabri B. aluzju poniał więc natychmiast podniósł kwestię blokowania decyzji w/s warunków zabudowy dla należącej do niego działki przy ulicy Żelaznej. Szczęśliwym trafem także Wola zarządzana jest przez aktyw PO więc Artur W. zadeklarował gotowość niesienia „pomocy”. Za „pomoc” skromnie zażyczył sobie nieudokumentowaną „pożyczkę” w wysokości 200 tys. PLN. Sabri B. przymuszony obstrukcją ze strony wolskiego aktywu PO niechętnie zdecydował się „pożyczkę” zapłacić za sprawne wydanie decyzji administracyjnej. Ten sposób „załatwiania spraw” urzędowych uważał najwyraźniej za całkowicie normalny w relacjach z aktywem Platformy Obywatelskiej ponieważ po założeniu kajdanek nabrał podejrzenia, że został aresztowany za zapłacenie zbyt niskiego bakszyszu (sic!).
Zeznania złożone po aresztowaniu brzmią logicznie i spójnie, a co ważniejsze stawiają Sabriego B. w znacznie lepszym świetle niż historyjka odczytana z karteczki przed sądem. Turecki biznesmen sprawia bowiem wrażenie jednej z licznych ofiar wymuszeń rozbójniczych organizowanych przez samorządowe gangi. Czemuż więc oskarżony nie potwierdza przed sądem pierwotnego, wiarygodnego i korzystnego dla siebie zeznania? Jedyną sensowną odpowiedzią na to pytanie wydaje się strach oskarżonego przed kumplami Artura W. nadał rządzącymi nie tylko we Włochach: Sabri B. obawia się, że jeśli podtrzyma swoje pierwotne zeznania to koledzy Artura W. będą się na nim mścić przy wydawaniu decyzji architektoniczno-budowlanych. Praktycznie już odsiedziany wyrok staje się w tym momencie zagrożeniem znacznie mniejszym niż możliwe straty finansowe w kontaktach z rządzącą Warszawą Platformą.
W kolejnych dniach procesu zeznania składał były naczelnik Wydziału Architektury i Budownictwa we Włochach Leszek Mroczyński. Świadek stracił stanowisko wraz z odwołaniem Artura W. więc z nostalgią i uwielbieniem wypowiadał się o oskarżonym patronie. Wykręcał się także od odpowiedzi sądu na pytanie czy były burmistrz ingerował w postępowania w/s dwóch nieruchomości, których dotyczyć miał bakszysz od tureckiego biznesmena. Świadek sprawiał wrażenie osoby dobrze wiedzącej czego nie powinien pamiętać ale precyzyjna ocena tej kwestii wymagałaby znajomości akt sprawy. Postępowanie zaś zostało przez sąd utajnione znacznie ponad wymagania prawa. W szczególności zarządzone zostało jedno posiedzenie z wyłączoną jawnością, na którym przedstawiono najprawdopodobniej nagrania CBA dokumentujące jak Artur W. wykonywał obowiązki opłacone przez mieszkańców Włoch.