Przed Sądem Rejonowym w Pruszkowie rozpoczął się proces byłego Burmistrza Włoch Artura W. (Platforma Obywatelska) oskarżonego o przyjęcie łapówki za wydawanie korzystnych decyzji administracyjnych. Oskarżony nie przyznał się do winy. Twierdzi, że 200 tysięcy PLN z foliowej torebki nie były łapówką tylko pożyczką. Oświadczył, że przed spotkaniem, na którym do samochodu wpadła mu foliowa torebka z gotówką, długo naradzał się ze swoim zastępcą Sebastianem P. (WMDW) po czym pospiesznie wyjechał z Urzędu w kierunku Raszyna. Po odebraniu pieniędzy od tureckiego businessmana udał się na posesję swojego teścia. Tam pozostawił 150 tys. PLN natomiast pozostałe 50 tys. PLN usiłował zabrać ze sobą. Myliłby się ten kto podejrzewałby, że lider Platformy Obywatelskiej zamierzał oddać część bakszyszu nieujawnionemu wspólnikowi. Pan Burmistrz bowiem zapałał natychmiastowym pragnieniem zakupu samochodu za 50 tys. PLN i nie zamierzał odraczać realizacji swojego marzenia do następnego dnia. Jakoś też nie planował deponowania pozostałej kwoty na rachunku, zapewne bardziej wierząc skrytce u teścia niż polskim bankom. Na koniec Artur W. odmówił odpowiadania na pytanie prokuratora.
Tej urzekającej historii towarzyszyły ponad godzinne wynurzenia oskarżonego na tematy bezpośrednio nie związane z toczącym się postępowaniem, a mające działacza PO postawić w dobrym świetle w oczach sądu i publiczności. Wysokie sądy zwykle przerywają takie expose ograniczając się do odnotowania w protokole, że oskarżony nie mówi na temat. Wybitny działacz partii broniącej wolnych sądów zasługuje oczywiście na lepsze traktowanie niż np. byle doliniarz.
Korzystając z tej - zasłużonej w bojach o wolne sądy - swobody Artur W. zeznał m. in., że objął władzę we Włochach w 2018 roku i stwierdził „bardzo duży bałagan” w Wydziale Architektury. Postanowił więc zaprowadzić tam porządek, co wywołało niechęć urzędników. Jego reformatorskie zapędy trafiły na bierny opór. Wysyłano na niego donosy i anonimy. Obserwowały go nieznane osoby w nieoznakowanych samochodach. Śledzono go modnym programem Pegasus. A ponadto oskarżono w/s śmierci dziewczynki na Bielanach. Zasugerował, że na czele tych straszliwych prześladowań stała pewna urzędniczka związana z Komitetem Wyborczym „Kocham Włochy”, która ponoć jest „byłą a może i obecną funkcjonariuszką CBA”. W tej straszliwej atmosferze nagonki zwrócił się w sierpniu 2019 r. do posła Marcina Kierwińskiego o zgodę na rezygnację ze stanowiska ale otrzymał polecenie trwania na barykadzie do wyborów parlamentarnych.
Ten fragment zeznania tylko pozornie nie ma sensu i związku ze sprawą. Nie bez powodu trzech adwokatów starannie pilnowało, żeby oskarżony wyrecytował swoją opowieść i w tym celu wspierało go radami a nawet kartką z podpowiedzią. Żeby zrozumieć o co chodzi Arturowi W. musimy przetłumaczyć jego expose z języka polityki na język nieco bardziej ludzki.Proces Artura W.
Przede wszystkim Artur W. potwierdził – o czym wielokrotnie przypominałem od 2018 roku – że Burmistrz Włoch w obecnej kadencji faktycznie nie został wybrany przez radnych tylko wyznaczony właśnie przez wspomnianego syna rosyjskiego pułkownika. Nie wynika z tego, że patron Artura W. życzy sobie, żeby go wymieniano z ławy oskarżonych z imienia, nazwiska lub otczestwa. Wręcz przeciwnie były Burmistrz otwarcie łamie zasadę nomina sunt idiosa. Z punktu widzenia genseka PO szczytem zaś bezczelności jest fakt, że łapówkarz przypisuje swojemu patronowi winę za swój los sugerując, że uniknąłby prześladowań kaczystowskich gdyby w sierpniu 2019 pozwolono mu zrezygnować ze stanowiska. Publiczne stawianie zarzutów własnym protektorom dowodzi, że kierownictwo Platformy nie zagwarantowało lojalnemu aktywiście takiej bezkarności, na jaką liczy. Co zmusza go do przypominania, że do wymienionych nazwisk może dopisać wysokości „pożyczek”.
Dla każdego obserwatora włochowskiej scenki politycznej oczywiste jest, że Artur W. nigdy nie zamierzał zrezygnować ze stanowiska. No ale z całą pewnością przed sądem nie wytyka swojemu chlebodawcy rozmów urojonych albowiem taki wygłup nie dawałby nadziei na pozytywny odzew i pomoc w procesie. Rozmowa z patronem w sierpniu 2019 musiała więc dotyczyć czegoś innego: pozbycia się zainstalowanych w Urzędzie Dzielnicy oprawców z Komitetu Wyborczego Kocham Włochy. Taką winę usiłuje Artur W. przypisać gensekowi Platformy Obywatelskiej. Negatywna odpowiedź na propozycję eliminacji z Urzędu osłabionej konkurencji mogła natomiast być skutkiem tylko poufnych wieloletnich umów między WDW i Kochającymi Włochy a kierownictwem ochockiego Koła PO. Za dużo wspólnych interesów łączyło strony, żeby bezceremonialnie pogonić dawnych wspólników, zwłaszcza że nie wszystkie interesy zostały jeszcze sfinalizowane.
Czy skierowany do Marcina K. zarzut przyczynienia się do aresztowania ma jakieś racjonalne podstawy? Oczywiście – tak. Nie jest łatwo złapać łapówkarza na odbiorze łapówki bez pomocy sygnalisty codziennie obserwującego przestępcę. Z drugiej strony Kochający Włochy z byle powodu nie zerwaliby utrzymującego się consensusu i nie narażaliby na szwank wieloletniej owocnej współpracy na mieniu publicznym, która to współpraca rzekomo została zakłócona – jak wprost sugeruje były Burmistrz – przez donosy i funkcjonariuszkę CBA zatrudnioną w Urzędzie. Po co „Kocham Włochy” miałoby narażać lukratywne porozumienie ryzykownym wciągnięciem CBA do gry?
Poszlaki odpowiedzi na to pytania dostarcza wiarygodna plotka z końca roku 2019. Z plotki wynika, że po aresztowaniu Artura W. pierwszy sekretarz komitetu miejskiego PO i lider ochockiej Platformy Jarosław S. zaproponował odtworzenie koalicji POKO/KochamWłochy i wybór Michała W. na burmistrza Włoch. Jeśli plotka ta nie została wyssana z palca – a raczej nie została - to nieszczęsny Artur W. prawidłowo rozpoznaje źródło swoich kłopotów. „Kochający Włochy” mieli bardzo poważny powód do dyskretnego wsparcia działań CBA i pozbycia się Artura W. a powodem tym była umowa z ochockim PO o przywróceniu koalicji sprzed wyborów w roku 2018 i tym samym przywróceniu status quo ante przy podziale łupów.

  1. Strona www.wlochy.waw.pl publikowana jest przez Klub Miłośników Włoch.
  2. Każdy może umieszczać na stronie www.wlochy.waw.pl swoje artykuły, jeśli tożsamość autora będzie znana administracji tej strony i jeśli autor nie narusza swoją publikacją obowiązującego prawa oraz dóbr osobistych innych osób.
  3. Publikacje naruszające obowiązujące prawo lub bezprawnie naruszające dobra osobiste innych osób będą usuwane bezzwłocznie po zawiadomieniu administratora tej strony na adres webmaster@wlochy.waw.pl lub telefonicznie pod numerem (22) 8628418.
  4. Ponadto administracja strony zastrzega sobie prawo do usunięcia każdej publikacji bez wyjaśnienia.
  5. Przez fakt publikacji na tej stronie autor wyraża zgodę na zrekompensowanie wszelkich skutków swojej publikacji wydawcy tej strony oraz zrzeka się majątkowych praw autorskich w zakresie obejmującym publikację na tej stronie.